Rozdział może zawierać sceny +12 czytasz na własną odpowiedzialność ! ;3
„Dlaczego
to muszę być ja?” pomyślała, patrząc na biały proszek,
znajdujący się w małej, plastikowej torebeczce. Narkotyki. Mogła
za to trafić do więzienia, ale czy spotkanie kogoś takiego, jak ten
mężczyzna nie było tego warte? Przecież w każdej chwili mogła
zrezygnować, a na jej miejsce przyszłoby wiele kobiet. Wiele razy
zastanawiała się, dlaczego mężczyzna oddziałuje na kobiety
właśnie tak, a nie inaczej, niestety nie potrafiła tego zrozumieć,
to było ponad ludzkie możliwości.
— Nadal się zastanawiasz? — Pytanie wyrwało ją z zamyślenia.
Zdecydowała, pójdzie do Jeffersona, czekała na to bardzo długo,
aby go zobaczyć, aby...
— Nie. Postanowiłam, że pójdę, doskonale wiesz, że nie
przepuściłabym takiej okazji.
— Niewątpliwie, ale wiesz, że możesz za to zapłacić, — mówiąc to,
mężczyzna ścisnął jej nadgarstek wolną ręką i przysunął się
do niej. Na jego twarz wkradł się delikatny uśmiech. — kto wtedy
będzie mnie pocieszał? — zapytał, chcąc znaleźć się bliżej Ruby
zrobił krok do przodu. Nie krępował się, kładąc dłoń na jej
udzie. Nie robił tego pierwszy raz, ten gest był jedynie nic nie
znaczącym dotykiem w porównaniu z tym co razem przeżyli. „Klienci”, pomyślała młoda kobieta z niedowierzaniem kręcąc głową, nie
mogła teraz odpuścić. Właściwie, to nie chciała tego robić. Bez
słowa wyciągnęła swoją rękę, po małą torebeczkę, jednak
mężczyzna oddalił proszek.
— Nawet się nie pożegnasz?
— Nie.— warknęła w jego kierunku wydzierając mu małą torebeczkę, z
białym proszkiem. Nie chciała dłużej rozmawiać z mężczyzną,
działał jej na nerwy. Dlaczego nie potrafił zrozumieć, że to co
ma zrobić jest, ważniejsze od pieprzenia się z nim, ważniejsze od
wszystkiego. Westchnęła i trzasnęła za sobą drzwiami. Musiała
jeszcze iść do domu i odpowiednio się ubrać. Nie mogła iść na
spotkanie w takim zwykłym stroju, w którym wyglądała jak zakonnica. To było niedopuszczalne.
Otworzyła ogromną szafę, wyjmując z
niej czarną, skórzaną sukienkę z dużym dekoltem. Nieważne, że ubiór nie
będzie wiele zakrywał, właściwie, nie będzie prawie nic krył, ale na to
właśnie liczyła. Poszła do łazienki i stanęła przed ogromnym lustrem
patrząc na swoje odbicie. Była piękną kobietą, jej babcia
mówiła, że tę urodę, odziedziczyła po matce. Długie włosy
opadały na jej ramiona. Miała spokojną, zarazem drapieżną
fryzurę. Cienkie kosmyki czerwieni zmieszane z czernią. To coś
niespotykanego w tym, spokojnym miasteczku, ale musiała się czymś
wyróżniać. Musiała przykuwać uwagę mężczyzn, którzy mogli
stać się jej klientami. Tak, była prostytutką... spędziła noce
z osobami, których nie znała, niekiedy nie lubiła, ale czego się
nie robi dla pieniędzy, miała głodować, nie kupować sobie
ubrań, wyglądać tak jak inne kobiety, zamieszkujące miasteczko?
Skoro natura obdarzyła ją taką urodą, dlaczego miałaby z tego nie
skorzystać? Wiedziała jak wykorzystywać swoje piękno i robiła
to, nie zważała na przeciwności. Czego miała się wstydzić?
Swojego pięknego ciała? Zielonych dużych oczu, otoczonych
wachlarzem długich hebanowych rzęs? Prostego nosa? Może idealnie
wyprofilowanych, pełnych ust, które potrafiły zrobić mężczyźnie
naprawdę niezwykłe rzeczy.
Rozebrała
się i weszła pod prysznic. Odkręciła wodę pozwalając, aby
krople wody okryły jej ciało. Mogłaby tutaj stać przez całą
wieczność. Prysznic pozwalał zmyć z jej ciała każdy grzech,
ponownie stawała się czystą Ruby - dosłownie i w przenośni.
Odchyliła głowę do tyłu, zamknęła oczy. „Jak tam będzie?”
Zadawała sobie to pytanie w myślach cały czas. Każdą kobietę
pociągają niegrzeczni mężczyźni, ale czy psychopaci zamknięci w
szpitalu psychiatrycznym, na zamkniętym oddziale? Może to tylko ona
była taką idiotką, aby tam iść posiadając narkotyki?
Stanęła
przed starym budynkiem, otoczonym wysokim, zaniedbanym żywopłotem.
Przez chwilę tempo wpatrywała się w budynek, nerwowo przestępując
z nogi, na nogę. Wiele osób pomyślałoby, że jej tupanie świadczy
o braku wygody spowodowanym najwyższymi szpilkami, jakie wsunęła
na nogi. Buty były naprawdę piękne, czarne, odbijające promienie
zachodzącego słońca. Spojrzała w dekolt, aby po chwili wsunąć
torebkę głębiej w stanik. Jeśli będzie spokojna przejdzie bez
problemu. Poprawiła swoją obcisła, krótką sukienkę po czym
ruszyła przed siebie.
Korytarz
był pomalowany na błękitny kolor. Podłoga wysłana białymi
kafelkami sprawiała wrażenie ciągnącej się w nieskończoność.
Błękit miał powodować u pacjentów spokój i opanowanie, co mogli
czuć oni, skoro ściany budziły w kobiecie niepokój. Stawiając
kolejne kroki, miała ochotę stąd uciec, jednak było już za późno
na odwrót. Postanowiła, że będzie dzielna, że wykona zadanie i
tak też zrobi.
Stukot wysokich obcasów roznosił się echem po
długim, pustym korytarzu. Szła dynamicznym krokiem, chcąc mieć to
już za sobą. Była wprawdzie zaskoczona, że pozwolono jej tu
przyjść, jednak nie nieszczęśliwa, przecież w końcu go zobaczy.
Zatrzymała się przed ogromnym, dobrze zbudowanym mężczyzną,
który patrzył na nią w taki sposób, jakby chciał ją zabić,
jednak z pewnością nie zrobi nic złego, taką miała nadzieję.
Jeśli mieliby kogoś umieszczać w tym budynku, to właśnie jego. Obawiała się mężczyzny
stojącego tuż przed nią i patrzącego głęboko w przerażone
oczy. Uśmiechnął się, jakby ten uśmiech miał wywołać u niej
zaufanie, jednak nie sprawił tego. Poczuła w gardle gulę, której
nie potrafiła przełknąć. „Bądź dzielna Ruby, przecież
potrafisz., powtarzała sobie w myślach niepewnie odwzajemniając
uśmiech mężczyzny.
— Mogę poprosić o jakiś dowód tożsamości? — Wyciągnęła to, o co
poprosił ją mężczyzna, a kiedy zobaczył i upewnił się, że to
ta kobieta odsunął się i otworzył grube drzwi, wpuszczając ją do
środka.
Nieznajomy
zrobił to niechętnie. chciał na nią popatrzeć i nie tylko
popatrzeć. Zastanawiał się, dlaczego ubrała się w taki
sposób, ale po chwili mógł się domyśleć. Nie był żadnym
naiwnym głupcem. Słyszał bardzo wiele, o takich spotkaniach. Mimo
jej wyglądu było mu szkoda tej kobiety, możliwe, że niedługo pożegna
się ze swoją urodą, nawet życiem.
Jefferson
podniósł głowę słysząc, że nie jest już sam. Ten dureń
znalazł jakąś idiotkę, która tu przyszła, był zaskoczony, ale
jednocześnie szczęśliwy. Nie wyglądał najlepiej. Schudł, nie
potrafił jeść posiłków, które mu dawano, smakowały jak gówno,
właściwie nie miały żadnego smaku, to właśnie w tym tkwił
największy problem. Kiedy napotkał oczy swojej towarzyszki, na jego
ustach zagościł uśmiech. Miał pod oczami sińce, nie wysypiał
się, nie potrafił spać w tak jasnym miejscu, kiedy zamykał oczy, miał w głowie tą biel, w której skąpane było całe
pomieszczenie. Miało to pomóc, jednak przynosiło odwrotny efekt.
Wstał, splatając swoje ręce za plecami, zrobił parę kroków w
kierunku kobiety. Był zaskoczony jej ubiorem, co ona myślała? Że
będą tu robić niestosowne rzeczy.
— To szpital, nie burdel, Ruby, — mówiąc to pokręcił z
niedowierzaniem głową, nadal podchodząc do ciemnowłosej. Był
opanowany, tego właśnie bały się kobiety, tego spokoju. Spokoju,
widniejącego w jego oczach. Mimo, że skierował do niej te słowa
pomyślał, że może byłoby ciekawie. One wszystkie się o to
proszą. Wszystkie, proszą się o śmierć. — nie zależy mi na tobie
kochanie, tylko na tym, co dla mnie masz.
Dlaczego zdenerwowała się, tym co do niej powiedział, miał racje, przyszła
tutaj z jednym zamiarem i osiągnie to, czego chce. Wyglądał
bardziej jak anioł, ubrany cały w biel. O co im wszystkim chodziło
z tymi jasnymi kolorami? Podeszła do niego, ze spokojem wyciągnęła
małą, plastikową torebeczkę. Pomachała mu przed nosem.
Uśmiechnął się, czyli nie powinien być na nią zły... może
wcale nie był. Wzięła głęboki oddech podchodząc bliżej.
Stanęła między mężczyzną a stolikiem, jedyną rzeczą, która
nie była biała.
Dobrze
się spisała. Wyciągnął rękę, aby chwycić to, co przyniosła,
jednak złapał jedynie powietrze, bo w ostatniej chwili odsunęła
rękę.
— Wiesz Jefferson, w dzisiejszych czasach, nie ma nic za darmo — odparła
z pełnym przekonaniem, uśmiechnęła się podstępnie. Miał
zapłacić? Niby czym, przecież nie miał pieniędzy. Spojrzał na
stolik, stojący za kobietą. Jego nóżki, były przyczepione do
ziemi, zaokrąglone krawędzie, nie ma szans na jakikolwiek
nieszczęśliwy wypadek. Zrobił krok do przodu, znajdując się parę centymetrów przed nią. Jego uśmiech, poszerzył się,
stał się niemal psychopatyczny. Nikt nie zdążyłby zareagować,
ona również nie zdążyła. Chwycił jej szyję i popchnął na
stolik. Nie zastanawiał się zbyt długo. Musiał mieć te
narkotyki.
— Nie prowokuj mnie, do rzeczy, których nie chcę, kobieto — wyszeptał
w jej usta, po czym złożył na nich namiętny pocałunek, sięgając
ręką do plastikowej torebki, znajdującej się między palcami
kobiety. Nie była głupia, rzuciła woreczek za niego. Chwyciła jego białą koszulkę, nie pozwalając mężczyźnie się
odsunąć. — Jesteś uparta. — wysyczał, ale nie odsunął się od
niej, chociażby na milimetr, wręcz przeciwnie. Nie stawiała oporu,
przyjmując ciepło jego oddechu na swojej szyi, odchyliła głowę,
aby móc rozkoszować się tą chwilą. Jefferson złapał ją za
włosy, bardziej wykręcając głowę kobiety. Podobało się jej.
Objęła go nogami, jednocześnie zsuwając swoje szpilki, upadły na
ziemię, roznosząc cichy huk. Dłońmi powiodła wzdłuż jego
kręgosłupa, zatrzymała się przy gumce od białych spodni.
Zachyliła koszulkę, chcąc dotknąć skóry mężczyzny, ale kiedy
tylko to zrobiła, odsunął swoje miękkie usta, od jej rozpalonego
ciała. Zaczął się śmiać. Przerażająco. Odsunął się od Ruby
wydając z siebie, ten przerażający chichot, niczym ktoś, kto
zrobił coś strasznego.
— Jesteś kretynką, możesz wyjść. Jak już mówiłem, to szpital,
nie burdel.
Podszedł
do torebki, leżącej na ziemi, chwycił ją, z wyczekiwaniem
spojrzał na kobietę, wyciągnął do niej wolną rękę. — Zanim
mnie opuścisz, daj mi dowód.
— Pieprz się.— odparła, wstała ze stolika i założyła buty.
Odwróciła się do niego tyłem, kierując się do drzwi. Jefferson,
chwycił jej nadgarstek i przyciągnął do siebie. Nie pytał o
pozwolenie, po prostu wsadził długie palce w jej stanik, wyciągnął
dowód jedynie się uśmiechając. Ominął ją, stając przed blatem
wysypał proszek i wyrównał go dowodem, po czym wciągnął. W końcu
mógł to poczuć. Tęsknił za tym uczuciem. Odchylił głowę do
tyłu, zamknął oczy, aby po chwili poczuć delikatne dłonie, na
plecach. Teraz wszystko było mu obojętne, dostał to, czego chciał.
Odwrócił się do kobiety patrząc głęboko w oczy.
— Idź. — jego głos zabrzmiał spokojnie, zbyt spokojnie. Odszedł od
niej i położył się na łóżku. Kobieta zrozumiała, że nie może
liczyć, nawet na rozmowę.
— Nie tego oczekiwałam.
— Dałem Ci więcej niż powinienem. Dałem Ci szanse, abyś mogła
wrócić tu ponownie.
— Nie wrócę, jesteś palantem.
— Nie jestem. Wiem, że kłamiesz, nie przepuścisz takiej okazji.
— Nienawidzę Cię, Jefferson!— Warknęła, nie potrafiąc już
powstrzymać słów, cisnących się na jej usta.
— Jasne.
Nie
miała już siły z nim dyskutować. Po prostu wyszła. Ominęła
mężczyznę, stojącego na korytarzu i odeszła. Wróci tu, z nożem,
aby mogła poderżnąć mu gardło, zrobi to. „Dupek”, pomyślała opuszczając teren szpitala.
_____________________ . ♣ . _____________________
Witam w rozdziale 3.
Tradycyjnie dziękuję za komentarze i inne uwagi ;)
Taka wiem, sama siebie nienawidzę za to co zrobiłam, ale jestem taka zła wredna i bleee. Wybaczcie mi, wszyscy mi wybaczcie. ;* Jest Jefferson, w końcu, chciałam zrobić mu takie wejście "Bitch im famous" Niestety się nie udało. Ma wielka miłość nie miała wejścia.
Pozdrawiam i czekam na wasze opinie ;>
Dla rozluźnienia atmosfery. w końcu mi się udało, trochę siedziałam nad tym i powiem, że mi się strasznie podoba.
Zapraszam do obejrzenia zwiastuna bloga ;> Pierwszego i z pewnością nie ostatniego.
Muszę przyznać, że mnie zdziwiłaś. Oczywiście jestem zaskoczona pozytywnie. Lubię, gdy w opowiadaniach jest nutka brutalności i... tej prawdy. Świat jest jaki jest i nie ma co go kolorować i pokazywać, że wszystko jest dobrze. Rozdział chyba najbardziej mi się podobał ze wszystkich, w końcu pojawił się nasz Szalony Kapelusznik, na którego z niecierpliwością czekałam. Jednak jako wybredny czytelnik muszę ponarzekać, więc... za krótko! Chcę więcej! Mam nadzieję, że w następnym rozdziale pojawi się Emma, ponieważ jestem ciekawa jak przedstawisz ją "po swojemu" :) Oczywiście chyba najbardziej nie mogę się doczekać spotkania Emmy i Jeffersona! To dopiero będzie! Dobra na koniec chcę Ci życzyć dużo weny i mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie,
http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/
Przyznam się, że lubię zadziwiać ludzi, Ach miło. Chciałam coś więcej, ale uznałam, że bez przesady, nie chciałam jako Jeff chwalić się jego ciałem jakkolwiek to brzmi ;p
UsuńPrzyznam się, że ten rozdział pisałam na siłę. Emma się pojawi w następnym rozdziale... chyba, ale nie dam sobie uciąć ręki ;> Nie tylko ty, nie możesz doczekać się tego spotkania, ja również....
Wena najbardziej się przyda.
Dziękuję bardzo, na pewno zajrzę na bloga ;)
Huh, teraz zauważyłam, że dodałaś rozdział, Cass. Wrócę tutaj z komentarzem, tak szybko jak będę mogła. Mam teraz na karku imprezę urodzinową przyjaciółki, więc napiszę jak wrócę! :*
OdpowiedzUsuńxoxo, elose
Wiesz co myślę o tytule posta, prawda, Cass? Napisałam ci z czym to kojarzę. Przeczytałam sobie rozdział na spokojnie i doszłam do wniosku, że cię nie zabiję. Czemu twierdziłaś, że po tym rozdziale przestanę cię lubić, co? Dla mnie, ten rozdział jest oficjalnie jednym z najlepszych, zgadnij czemu. Jefferson sama słodycz i to jeszcze taka przebiegła. Mrr.. Oj Ruby, na coś ty liczyła? Taki ubiór i szpital? To nie idzie w parze. Wcale, koleżanko. Wcale. Czekam na rozdział czwarty, moja droga i mam nadzieję, że szybko go dodasz bo już się niecierpliwię. Pozdrawiam i życzę weny, kochana :*
Usuńkiss-me-or-kill-me.blogspot.com
love-begins-with-hate.blogspot.com
perfection-hybrids.blogspot.com
Rozdział jak zwykle niesamowity, ale też krótki ! CHCĘ WIĘCEJ JEFFERSONA ! :)
OdpowiedzUsuńPo tym co mi pisałaś, myślałam, że naprawdę coś strasznego odwalisz w tym rozdziale. Jednak mnie mile zaskoczyłaś i zdecydowanie chcę więcej !
A teraz pisz, pisz kolejny rozdział. Bo się nie mogę doczekać co będzie dalej ! ;**
Ja po przeczytaniu rozdziału (i szczególnie wyodrębnienie na Jeffersona) ->>> https://31.media.tumblr.com/c5a40f55cc54be807e4d59447a63254f/tumblr_nqq8ahc2Ug1s04h99o1_540.gif
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobał ten rozdział. Jak dla mnie ulubiony i najlepszy z dotychczasowych, jakie napisałaś. Wreszcie dążysz do właściwej koncepcji Twojego opowiadania! Barwo. I jeszcze też Kapelusznik… tak dobrze się w niego czułaś.
Samo wyobrażenie tej dziewczyny mnie lekko podirytowało. Każda kobieta musi być najpiękniejsza. Jak dla mnie trochę to irytujące, ale jak prostytutka, to prostytutka. Czymś trzeba zwabiać.
Ogólnie ta Ruby za głupiutka i naiwna. Rozśmieszyła mnie swoim głupkowatym zachowaniem.
Liczyłem na coś gorszego! Ah. Szkoda, że tego nie zrobiłaś. xD
Zainspirowałaś mnie do stworzenia czegoś podobnego. Do stworzenia mrocznej wersji Alicji… wraz z Kapelusznikiem. Warto? Nie wiem. Czytałabyś?
Teraz co do stylistyki tekstu. Gubisz przecinki. Bardzo dużo. Powinnaś sobie to czytać na głos, rozdziała i wyłapywać nieścisłości, przecinki. Dobrym sposobem jest odstawienie tekstu na dzień lub dwa, a później go przeczytać. Zupełnie nowe spojrzenie na to co stworzyłaś.
Teraz:
„Dlaczego to muszę być ja?” Pomyślała patrząc na biały proszek znajdujący się w małej, plastikowej torebeczce.”
Powinno to wyglądać tak:
„Dlaczego to muszę być ja?” pomyślała patrząc na biały proszek znajdujący się w małej, plastikowej torebeczce.
„Pomyślała patrząc na biały proszek znajdujący się w małej, plastikowej torebeczce.”
Przecinek po słowie „pomyślała” i „proszek”.
„Mogła za to trafić do więzienia, ale czy spotkanie kogoś takiego jak ten mężczyzna nie było tego warte?”
Zgubiłaś parę przecinków (tak myślę). Nie pomogę Ci tutaj, bo sam nie jestem pewny. :/ Nie chcę w błąd wprowadzać.
„Przecież w każdej chwili mogła zrezygnować a na jej miejsce przyszłoby wiele kobiet.”
Przecinek przed „a”.
„Wiele razy zastanawiała się dlaczego mężczyzna oddziałuje na kobiety właśnie tak a nie inaczej, niestety nie potrafiła tego zrozumieć, to było ponad ludzkie możliwości.”
Przecinek po „się”.
Przecinek przed „a”.
Przecinek po „niestety”.
„— Nadal się zastanawiasz?- Pytanie wyrwało ją z zamyślenia. Zdecydowała, pójdzie do Jeffersona, czekała na to bardzo długo, aby go zobaczyć, aby...”
Spacja po znaku zapytania. Słowo „pytanie” powinno być z małej litery.
„— Niewątpliwie, ale wiesz, że możesz za to zapłacić,— mówiąc to mężczyzna ścisnął jej nadgarstek wolną ręką i przysunął się do niej.”
Brak spacji po zapłacić.
Po „mężczyzna” przecinek.
„…kto wtedy będzie mnie pocieszał?— Zapytał chcąc znaleźć się bliżej Ruby zrobił krok do przodu.”
Czy zamiast „mnie”, powinno być „cię”? Czy tylko mi się tak wydaje?
Brak spacji po pocieszał.
Słowo „zapytał” z małej litery i po tym ma być przecinek.
Nie lepiej po imieniu dać kropkę, zacząć nowe zdanie?
„Nie krępował się kładąc dłoń na jej udzie.”
Po się przecinek.
„Nie robił tego pierwszy raz a ten gest był jedynie nic nie znaczącym dotykiem w porównaniu z tym co razem przeżyli.”
Po „pierwszy” przecinek.
„Nie znaczącym” razem.
Po „tym” przecinek.
„Klienci” Pomyślała młoda kobieta z niedowierzaniem kręcąc głową, nie mogła teraz odpuścić.”
UsuńZdanie powinno wyglądać tak:
„Klienci”, pomyślała młoda kobieta z niedowierzaniem, kręcąc jednocześnie głową [moja interpretacja]. Nie mogła teraz odpuścić.
„Bez słowa wyciągnęła swoją rękę po małą torebeczkę jednak mężczyzna oddalił proszek.”
Przed jednak przecinek.
„Warknęła w jego kierunku wydzierając mu małą torebeczkę z białym proszkiem. Nie chciała dłużej rozmawiać z mężczyzną, działał jej na nerwy.
Nie możesz zastąpić „mu” jakimś słowem, np. mężczyzna?
Nie musisz cały czas wspominać o tym, co jest w torebeczce. Zastąp to może z słowem foliowy woreczek, co?
„Nie mogła iść na spotkanie w takim stroju, to było niedopuszczalne.”
O jakim stroju tu mowa?
„Otworzyła ogromną szafę wyjmując z niej czarną, skórzaną sukienkę z dużym dekoltem,nie ważne, że ubiór nie będzie wiele zakrywał, właściwie nie będzie prawie niż zakrywał, ale na to właśnie liczyła.”
Niepotrzebne długie zdanie. Zastanów się nad takim:
„Otworzyła ogromną szafę, wyjmując z niej czarną, skórzaną sukienkę z dużym dekoltem. Nieważne, że ubiór nie będzie wiele zakrywał, właściwie, nie będzie prawie nic krył, ale na to właśnie liczyła.”
„Poszła do łazienki i stanęła pod ogromnym lustrze patrząc na swoje odbicie.”
Ma stanąć po lustrem?” Ma się wbić w kafelki? Mówię się „przed”, a nie „pod”.
Przed „lustrem”, a nie „lustrze”.
Po lustrze przecinek.
„…że tą urodę odziedziczyła po matce...”
Tę urodę.
„Skoro natura obdarzyła ją taką urodą dlaczego miałaby z tego nie skorzystać?”
Po „urodą” przecinek.
„...się czystą Ruby- dosłownie i w przenośni.”
Brak spacji.
„Odchyliła głowę do tyłu zamykając oczy.”
Po „tyłu” przecinek.
„Jak tam będzie?” Zadawała sobie cały czas to pytanie w myślach.”
Powinno być:
„Jak tam będzie?” zadawała sobie cały czas to pytanie w myślach.”
„Może to tylko ona była taką idiotką, aby tam iść z torebką w której znajdowały się narkotyki?”
Torebką? Dziwnie to brzmi. Swoją torebkę ma wypchaną narkotykiem? Lepiej brzmi woreczkiem, foliowym woreczkiem, torebeczką?
„Stanęła przed starym budynkiem otoczonym wysokim, zaniedbanym żywopłotem.”
Po „budynkiem” przecinek.
„Przez chwilę tempo wpatrywała się w budynek nerwowo przestępując z nogi na nogę.”
To zdanie dziwnie brzmi.
„Wiele osób pomyślałoby, że jej tupanie świadczy o braku wygody spowodowanym najwyższymi szpilkami, jakie wsunęła na nogi.”
Aha. Nie rozwinęłaś tej myśli.
„Spojrzała w dekolt, aby po chwili wsunąć torebkę głębiej w stanik.”
Torebkę? Czyli tą, którą trzyma się w dłoni? Jak się tam zmieściła…
„Jeśli będzie spokojna przejdzie bez problemu.”
Po „spokojna” przecinek.
„Korytarz był pomalowany na błękitny kolor, podłoga wysłana białymi kafelkami sprawiała wrażenie ciągnącej się w nieskończoność.”
Co sądzisz o tym skonstruowanym zdaniu:
„Korytarz był pomalowany na błękitny kolor. Podłoga wysłana białymi kafelkami, sprawiała wrażenie, ciągnącej się w nieskończoność.”
„Stukot wysokich obcasów roznosił się echem po długim, pustym korytarzu.”
Nowy akapit od tego można by zacząć.
„…szła dynamicznym krokiem chcąc mieć to już za sobą.”
Za dużo spacji i „szła” z dużej litery.
„Była wprawdzie zaskoczona, że pozwolono jej tu przyjść, jednak nie nieszczęśliwa, przecież w końcu go zobaczy.”
Właśnie, jakim cudem mogła tam przyjść?
„Jeśli mieliby kogoś umieszczać w tym budynku to właśnie mężczyznę stojącego przed nią.”
Po „budynku” przecinek.
„Obawiała się mężczyzny stojącego tuż przed nią i patrzącego głęboko w przerażone oczy.”
UsuńBez „tuż”.
W kogo te oczy patrzy?
„Bądź dzielna Ruby, przecież potrafisz.” Wyszeptała sobie w myślach niepewnie odwzajemniając uśmiech mężczyzny.
Bez kropki w cudzysłowu. Wyszeptała z małej.
„…Wyciągnęła to…”
„Wyciągnęła” z małej.
„chciał na nią popatrzeć i nie tylko popatrzeć.”
„Chciał” z dużej litery.
„Zastanawiał się dlaczego ubrała się właśnie w taki sposób, ale po chwili mógł się domyśleć.”
Po „się” przecinek.
„Kiedy napotkał oczy swojej towarzyszki na jego ustach zagościł uśmiech.”
Po „towarzyszki” przecinek.
„…kiedy zamykał oczy nadal miał w głowie tą biel…”
Po „oczy” przecinek.
„Wstał splatając swoje ręce za plecami i zrobił parę kroków w kierunku kobiety.”
Po „wstał” przecinek.
„Że będą tu robić niestosowne rzeczy.”
Zamiast kropki, trzeba wstawić znak zapytania.
„…mówiąc to pokręcił z niedowierzaniem głową nadal podchodząc do ciemnowłosej.
Po „to” przecinek.
Po „głową” przecinek.
„Mimo, że skierował do niej te słowa pomyślał, że może byłoby ciekawie.”
Po „słowa” przecinek.
„Podeszła do niego ze spokojem wyciągając mała plastikową torebeczkę i machając mu nią przed nosem.”
Po „spokojem” przecinek.
„Wyciągnął rękę aby chwycić to, co przyniosła, jednak złapał jedynie powietrze, w ostatniej chwili odsunęła rękę.”
Przed „aby” przecinek.
Dalsze błędy niedługo Ci napiszę.
Mi też się bardzo podoba dodam nieskromnie, w końcu Sebastian ♥ Tak wiem to już jest choroba, al Cii !http://33.media.tumblr.com/596707ee0b5c9e99241ab1dcad8ce1e2/tumblr_inline_n4mjyjY2d11qhyycq.gif Tak mi bardzo miło z tego powodu, że również Tobie się podobał ;) W końcu to Ruby, starałam się dać jej takiego innego charakteru- słodkiej idiotki.
OdpowiedzUsuńWłaśnie jeśli o coś gorszego... chciałam napisać, ale uznałam, że na razie nie dam rady, musimy jeszcze do takiej sceny poczekać wszyscy, bo z pewnością to nie jest ostatnie „niegrzeczne” zachowanie naszego Jeffersona. Nie chcę jednak zdradzać zbyt wielu szczegułów ;p
Taaaaaaak! Chcę mroczne seksy (wybacz... moja obsesja. ;< )
Właśnie to moja najsłabsza strona, przecinki są naprawdę straszne.... ja jestem taka mądra, że wszystko piszę na ostatnią chwilę... brawo ja.
Poprawiam błędy i te wszystkie przecinki, dziękuję, za pomoc. Co do zdania „ kto wtedy będzie mnie pocieszał?” Chodziło mi o to, że mężczyzna pytał jej o seks w formie pocieszenia, więc dobrze do napisałam, ale fajnie, że zwróciłeś uwagę.
W ogóle jest mi miło, że mi pomagasz. Chwała Ci za to ♥
Spokojnie kochany, myślę, że sobię poradzę. Przeczytałam tekst jeszcze raz i poprawiłam przecinki, jeśli teraz się nie będzie zgadzało to się poddaje ;p
Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam ;)
Sebastian jedyny właściwy Kapelusznik. :P
OdpowiedzUsuńNie ma co obrażać za mroczne seksy. Nie pogardzę (zboczuszki ^_^).
Nie ma sprawy, warto tutaj pomagać, bo na takim fajnym blogasku zawsze. ;)
Przecinki da się okiełznać, czasem wystarczy dać na wyczucie, a będzie okej.
No niestety, jeżeli coś pójdzie źle, sama musisz odkryć gdzie brakuje przecinków.
Podoba mi się, że wiesz o czym piszesz, nie robisz tego w słodkim klimacie. Nie przebijasz tym prawy o świcie.
Mam jeszcze tylko kilka uwag. Jakim cudem naszego Kapturka tam wpuścili? Wydaję się to dziwne.
Czy na oddziale psychiatrycznym i w pokojach pacjentów, nie ma kamer? Lekko mnie to dziwi, jeśli pozwolisz, wytłumaczysz to? ;)
Za chwile dodam Ci dalszą część.
„— Wiesz Jefferson, w dzisiejszych czasach nie ma nic za darmo.— Odparła z pełnym przekonaniem uśmiechnęła się podstępnie.”
Usuń„Odparła” z małej.
Niepotrzebna kropka na końcu, brak spacji po „darmo”.
„Zrobił krok do przodu znajdując się jedynie parę centymetrów przed nią.”
Przecinek po „przodu”.
„…wyszeptał w jej usta po czym złożył na nich namiętny pocałunek sięgając ręką do plastikowej torebki znajdującej się między palcami kobiety.”
Przecinek po „usta”, „pocałunek”, „torebki”.
„Nie była głupia rzuciła woreczek za niego po czym chwyciła jego białą koszulkę nie pozwalając mężczyźnie się odsunąć.”
Lepiej by to podzielić na dwa zdania i zastąpić „po czym” synonimem.
Brak później spacji.
„Nie była głupia. Rzuciła woreczek za niego, następnie chwyciła jego białą koszulkę, nie pozwalając mężczyźnie się odsunąć.”
„--Jesteś uparta.— Wysyczał, ale nie odsunął się od niej chociażby na milimetr, wręcz przeciwnie.”
Brak spacji po „uparta”. Wysyczał z małej (wow, Jeff wąż! WUNSZ!)
Niepotrzebna kropka po „uparta”.
„Nie stawiała oporu przyjmując ciepło jego oddechu na swojej szyi odchyliła głowę, aby móc rozkoszować się tą chwilą.”
Przecinki po „oporu”, „szyi”,
„Jefferson złapał ją za włosy bardziej wykręcając głowę kobiety.”
Przecinek po „włosy”.
„Objęła go nogami jednocześnie zsuwając swoje szpilki, upadły na ziemię roznosząc cichy huk.”
Przecinek po „nogami”. Podzieliłbym też to zdanie na dwa. Po słowie „szpilki” dać kropkę.
„Dłońmi powiodła wzdłuż jego kręgosłupa zatrzymując się przy gumce od białych spodni.”
Przecinek po „kręgosłupa”.
„Zachyliła koszulkę chcąc odtrąć skóry mężczyzny, ale kiedy tylko to zrobiła odsunął swoje miękkie usta od jej rozpalonego ciała.”
Przecinek po „koszulę”, „zrobiła”.
„Odsunął się od Ruby wydając z siebie ten przerażający chichot…”
Przecinek po „Ruby”.
„…to szpital nie burdel.”
Brak przecinka.
„Podszedł do torebki leżącej na ziemi po czym chwycił ją i z wyczekiwaniem spojrzał na kobietę wyciągając do niej wolną rękę.”
Brak przecinków.
„Zanim mnie opuścisz daj mi dowód.”
Przecinek po „opuścisz”.
„Jefferson, chwycił jej nadgarstek i przyciągnął do siebie.”
Zbędny przecinek po Jefferson.
Powiem tak, mogę Ci pomóc przy sprawdzaniu tekstu. Skontaktujesz się ze mną przez e-maila, a ja Ci mogę pomóc. Przynajmniej w jakimś trochu, jednak nie obiecuję czegoś „wspaniałego”. Nigdy czegoś takie nie oferowałem. Warto?
Nie sprawdzałem Ci dalszych błędów. Nie chciałem Cię już gubić.
Pozdrawiam, weny dużo życzę.