.

.

sobota, 25 lipca 2015

3. Co masz w koszyczku Czerwony Kapturku?

 Rozdział może zawierać sceny +12 czytasz na własną odpowiedzialność ! ;3
           
            „Dlaczego to muszę być ja?” pomyślała, patrząc na biały proszek, znajdujący się w małej, plastikowej torebeczce. Narkotyki. Mogła za to trafić do więzienia, ale czy spotkanie kogoś takiego, jak ten mężczyzna nie było tego warte? Przecież w każdej chwili mogła zrezygnować, a na jej miejsce przyszłoby wiele kobiet. Wiele razy zastanawiała się, dlaczego mężczyzna oddziałuje na kobiety właśnie tak, a nie inaczej, niestety nie potrafiła tego zrozumieć, to było ponad ludzkie możliwości.
     — Nadal się zastanawiasz? — Pytanie wyrwało ją z zamyślenia. Zdecydowała, pójdzie do Jeffersona, czekała na to bardzo długo, aby go zobaczyć, aby...
     — Nie. Postanowiłam, że pójdę, doskonale wiesz, że nie przepuściłabym takiej okazji.
     — Niewątpliwie, ale wiesz, że możesz za to zapłacić, — mówiąc to, mężczyzna ścisnął jej nadgarstek wolną ręką i przysunął się do niej. Na jego twarz wkradł się delikatny uśmiech. — kto wtedy będzie mnie pocieszał?zapytał, chcąc znaleźć się bliżej Ruby zrobił krok do przodu. Nie krępował się, kładąc dłoń na jej udzie. Nie robił tego pierwszy raz, ten gest był jedynie nic nie znaczącym dotykiem w porównaniu z tym co razem przeżyli. „Klienci”, pomyślała młoda kobieta z niedowierzaniem kręcąc głową, nie mogła teraz odpuścić. Właściwie, to nie chciała tego robić. Bez słowa wyciągnęła swoją rękę, po małą torebeczkę, jednak mężczyzna oddalił proszek.
     — Nawet się nie pożegnasz?
     — Nie.warknęła w jego kierunku wydzierając mu małą torebeczkę, z białym proszkiem. Nie chciała dłużej rozmawiać z mężczyzną, działał jej na nerwy. Dlaczego nie potrafił zrozumieć, że to co ma zrobić jest, ważniejsze od pieprzenia się z nim, ważniejsze od wszystkiego. Westchnęła i trzasnęła za sobą drzwiami. Musiała jeszcze iść do domu i odpowiednio się ubrać. Nie mogła iść na spotkanie w takim zwykłym stroju, w którym wyglądała jak zakonnica. To było niedopuszczalne.
            Otworzyła ogromną szafę, wyjmując z niej czarną, skórzaną sukienkę z dużym dekoltem. Nieważne, że ubiór nie będzie wiele zakrywał, właściwie, nie będzie prawie nic krył, ale na to właśnie liczyła. Poszła do łazienki i stanęła przed ogromnym lustrem patrząc na swoje odbicie. Była piękną kobietą, jej babcia mówiła, że tę urodę, odziedziczyła po matce. Długie włosy opadały na jej ramiona. Miała spokojną, zarazem drapieżną fryzurę. Cienkie kosmyki czerwieni zmieszane z czernią. To coś niespotykanego w tym, spokojnym miasteczku, ale musiała się czymś wyróżniać. Musiała przykuwać uwagę mężczyzn, którzy mogli stać się jej klientami. Tak, była prostytutką... spędziła noce z osobami, których nie znała, niekiedy nie lubiła, ale czego się nie robi dla pieniędzy, miała głodować, nie kupować sobie ubrań, wyglądać tak jak inne kobiety, zamieszkujące miasteczko? Skoro natura obdarzyła ją taką urodą, dlaczego miałaby z tego nie skorzystać? Wiedziała jak wykorzystywać swoje piękno i robiła to, nie zważała na przeciwności. Czego miała się wstydzić? Swojego pięknego ciała? Zielonych dużych oczu, otoczonych wachlarzem długich hebanowych rzęs? Prostego nosa? Może idealnie wyprofilowanych, pełnych ust, które potrafiły zrobić mężczyźnie naprawdę niezwykłe rzeczy.
             Rozebrała się i weszła pod prysznic. Odkręciła wodę pozwalając, aby krople wody okryły jej ciało. Mogłaby tutaj stać przez całą wieczność. Prysznic pozwalał zmyć z jej ciała każdy grzech, ponownie stawała się czystą Ruby - dosłownie i w przenośni. Odchyliła głowę do tyłu, zamknęła  oczy. „Jak tam będzie?” Zadawała sobie to pytanie w myślach cały czas. Każdą kobietę pociągają niegrzeczni mężczyźni, ale czy psychopaci zamknięci w szpitalu psychiatrycznym, na zamkniętym oddziale? Może to tylko ona była taką idiotką, aby tam iść posiadając narkotyki?

            Stanęła przed starym budynkiem, otoczonym wysokim, zaniedbanym żywopłotem. Przez chwilę tempo wpatrywała się w budynek, nerwowo przestępując z nogi, na nogę. Wiele osób pomyślałoby, że jej tupanie świadczy o braku wygody spowodowanym najwyższymi szpilkami, jakie wsunęła na nogi. Buty były naprawdę piękne, czarne, odbijające promienie zachodzącego słońca. Spojrzała w dekolt, aby po chwili wsunąć torebkę głębiej w stanik. Jeśli będzie spokojna przejdzie bez problemu. Poprawiła swoją obcisła, krótką sukienkę po czym ruszyła przed siebie.
Korytarz był pomalowany na błękitny kolor. Podłoga wysłana białymi kafelkami sprawiała wrażenie ciągnącej się w nieskończoność. Błękit miał powodować u pacjentów spokój i opanowanie, co mogli czuć oni, skoro ściany budziły w kobiecie niepokój. Stawiając kolejne kroki, miała ochotę stąd uciec, jednak było już za późno na odwrót. Postanowiła, że będzie dzielna, że wykona zadanie i tak też zrobi. 
            Stukot wysokich obcasów roznosił się echem po długim, pustym korytarzu. Szła dynamicznym krokiem, chcąc mieć to już za sobą. Była wprawdzie zaskoczona, że pozwolono jej tu przyjść, jednak nie nieszczęśliwa, przecież w końcu go zobaczy. 
            Zatrzymała się przed ogromnym, dobrze zbudowanym mężczyzną, który patrzył na nią w taki sposób, jakby chciał ją zabić, jednak z pewnością nie zrobi nic złego, taką miała nadzieję. Jeśli mieliby kogoś umieszczać w tym budynku, to właśnie jego. Obawiała się mężczyzny stojącego tuż przed nią i patrzącego głęboko w przerażone oczy. Uśmiechnął się, jakby ten uśmiech miał wywołać u niej zaufanie, jednak nie sprawił tego. Poczuła w gardle gulę, której nie potrafiła przełknąć. „Bądź dzielna Ruby, przecież potrafisz., powtarzała sobie w myślach niepewnie odwzajemniając uśmiech mężczyzny.
     — Mogę poprosić o jakiś dowód tożsamości? — Wyciągnęła to, o co poprosił ją mężczyzna, a kiedy zobaczył i upewnił się, że to ta kobieta odsunął się i otworzył grube drzwi, wpuszczając ją do środka.
             Nieznajomy zrobił to niechętnie. chciał na nią popatrzeć i nie tylko popatrzeć. Zastanawiał się, dlaczego ubrała się w taki sposób, ale po chwili mógł się domyśleć. Nie był żadnym naiwnym głupcem. Słyszał bardzo wiele, o takich spotkaniach. Mimo jej wyglądu było mu szkoda tej kobiety, możliwe, że niedługo pożegna się ze swoją urodą nawet życiem.
Jefferson podniósł głowę słysząc, że nie jest już sam. Ten dureń znalazł jakąś idiotkę, która tu przyszła, był zaskoczony, ale jednocześnie szczęśliwy. Nie wyglądał najlepiej. Schudł, nie potrafił jeść posiłków, które mu dawano, smakowały jak gówno, właściwie nie miały żadnego smaku, to właśnie w tym tkwił największy problem. Kiedy napotkał oczy swojej towarzyszki, na jego ustach zagościł uśmiech. Miał pod oczami sińce, nie wysypiał się, nie potrafił spać w tak jasnym miejscu, kiedy zamykał oczy, miał w głowie tą biel, w której skąpane było całe pomieszczenie. Miało to pomóc, jednak przynosiło odwrotny efekt. Wstał, splatając swoje ręce za plecami, zrobił parę kroków w kierunku kobiety. Był zaskoczony jej ubiorem, co ona myślała? Że będą tu robić niestosowne rzeczy.
     — To szpital, nie burdel, Ruby, — mówiąc to pokręcił z niedowierzaniem głową, nadal podchodząc do ciemnowłosej. Był opanowany, tego właśnie bały się kobiety, tego spokoju. Spokoju, widniejącego w jego oczach. Mimo, że skierował do niej te słowa pomyślał, że może byłoby ciekawie. One wszystkie się o to proszą. Wszystkie, proszą się o śmierć. — nie zależy mi na tobie kochanie, tylko na tym, co dla mnie masz.
            Dlaczego zdenerwowała się, tym co do niej powiedział, miał racje, przyszła tutaj z jednym zamiarem i osiągnie to, czego chce. Wyglądał bardziej jak anioł, ubrany cały w biel. O co im wszystkim chodziło z tymi jasnymi kolorami? Podeszła do niego, ze spokojem wyciągnęła małą, plastikową torebeczkę. Pomachała mu przed nosem. Uśmiechnął się, czyli nie powinien być na nią zły... może wcale nie był. Wzięła głęboki oddech podchodząc bliżej. Stanęła między mężczyzną a stolikiem, jedyną rzeczą, która nie była biała.
            Dobrze się spisała. Wyciągnął rękę, aby chwycić to, co przyniosła, jednak złapał jedynie powietrze, bo w ostatniej chwili odsunęła rękę.
     — Wiesz Jefferson, w dzisiejszych czasach, nie ma nic za darmo odparła z pełnym przekonaniem, uśmiechnęła się podstępnie. Miał zapłacić? Niby czym, przecież nie miał pieniędzy. Spojrzał na stolik, stojący za kobietą. Jego nóżki, były przyczepione do ziemi, zaokrąglone krawędzie, nie ma szans na jakikolwiek nieszczęśliwy wypadek. Zrobił krok do przodu, znajdując się parę centymetrów przed nią. Jego uśmiech, poszerzył się, stał się niemal psychopatyczny. Nikt nie zdążyłby zareagować, ona również nie zdążyła. Chwycił jej szyję i popchnął na stolik. Nie zastanawiał się zbyt długo. Musiał mieć te narkotyki.
     — Nie prowokuj mnie, do rzeczy, których nie chcę, kobieto — wyszeptał w jej usta, po czym złożył na nich namiętny pocałunek, sięgając ręką do plastikowej torebki, znajdującej się między palcami kobiety. Nie była głupia, rzuciła woreczek za niego. Chwyciła jego białą koszulkę, nie pozwalając mężczyźnie się odsunąć. — Jesteś uparta. wysyczał, ale nie odsunął się od niej, chociażby na milimetr, wręcz przeciwnie. Nie stawiała oporu, przyjmując ciepło jego oddechu na swojej szyi, odchyliła głowę, aby móc rozkoszować się tą chwilą. Jefferson złapał ją za włosy, bardziej wykręcając głowę kobiety. Podobało się jej. Objęła go nogami, jednocześnie zsuwając swoje szpilki, upadły na ziemię, roznosząc cichy huk. Dłońmi powiodła wzdłuż jego kręgosłupa, zatrzymała się przy gumce od białych spodni. Zachyliła koszulkę, chcąc dotknąć skóry mężczyzny, ale kiedy tylko to zrobiła, odsunął swoje miękkie usta, od jej rozpalonego ciała. Zaczął się śmiać. Przerażająco. Odsunął się od Ruby wydając z siebie, ten przerażający chichot, niczym ktoś, kto zrobił coś strasznego.
     — Jesteś kretynką, możesz wyjść. Jak już mówiłem, to szpital, nie burdel.
Podszedł do torebki, leżącej na ziemi, chwycił ją, z wyczekiwaniem spojrzał na kobietę, wyciągnął do niej wolną rękę. Zanim mnie opuścisz, daj mi dowód.
     — Pieprz się.odparła, wstała ze stolika i założyła buty. Odwróciła się do niego tyłem, kierując się do drzwi. Jefferson, chwycił jej nadgarstek i przyciągnął do siebie. Nie pytał o pozwolenie, po prostu wsadził długie palce w jej stanik, wyciągnął dowód jedynie się uśmiechając. Ominął ją, stając przed blatem wysypał proszek i wyrównał go dowodem, po czym wciągnął. W końcu mógł to poczuć. Tęsknił za tym uczuciem. Odchylił głowę do tyłu, zamknął oczy, aby po chwili poczuć delikatne dłonie, na plecach. Teraz wszystko było mu obojętne, dostał to, czego chciał. Odwrócił się do kobiety patrząc głęboko w oczy.
     — Idź.jego głos zabrzmiał spokojnie, zbyt spokojnie. Odszedł od niej i położył się na łóżku. Kobieta zrozumiała, że nie może liczyć, nawet na rozmowę.
     — Nie tego oczekiwałam.
     — Dałem Ci więcej niż powinienem. Dałem Ci szanse, abyś mogła wrócić tu ponownie.
     — Nie wrócę, jesteś palantem.
     — Nie jestem. Wiem, że kłamiesz, nie przepuścisz takiej okazji.
     — Nienawidzę Cię, Jefferson!— Warknęła, nie potrafiąc już powstrzymać słów, cisnących się na jej usta.
     — Jasne.
            Nie miała już siły z nim dyskutować. Po prostu wyszła. Ominęła mężczyznę, stojącego na korytarzu i odeszła. Wróci tu, z nożem, aby mogła poderżnąć mu gardło, zrobi to. „Dupek”, pomyślała opuszczając teren szpitala.
 

_____________________ . ♣ . _____________________


Witam w rozdziale 3. 
Tradycyjnie dziękuję za komentarze i inne uwagi ;) 
Taka wiem, sama siebie nienawidzę za to co zrobiłam, ale jestem taka zła wredna i bleee. Wybaczcie mi, wszyscy mi wybaczcie. ;* Jest Jefferson, w końcu, chciałam zrobić mu takie wejście "Bitch im famous" Niestety się nie udało. Ma wielka miłość nie miała wejścia. 
Pozdrawiam i czekam na wasze opinie ;>

Dla rozluźnienia atmosfery. w końcu mi się udało, trochę siedziałam nad tym i powiem, że mi się strasznie podoba
Zapraszam do obejrzenia zwiastuna bloga ;> Pierwszego i z pewnością nie ostatniego

   

11 komentarzy:

  1. Muszę przyznać, że mnie zdziwiłaś. Oczywiście jestem zaskoczona pozytywnie. Lubię, gdy w opowiadaniach jest nutka brutalności i... tej prawdy. Świat jest jaki jest i nie ma co go kolorować i pokazywać, że wszystko jest dobrze. Rozdział chyba najbardziej mi się podobał ze wszystkich, w końcu pojawił się nasz Szalony Kapelusznik, na którego z niecierpliwością czekałam. Jednak jako wybredny czytelnik muszę ponarzekać, więc... za krótko! Chcę więcej! Mam nadzieję, że w następnym rozdziale pojawi się Emma, ponieważ jestem ciekawa jak przedstawisz ją "po swojemu" :) Oczywiście chyba najbardziej nie mogę się doczekać spotkania Emmy i Jeffersona! To dopiero będzie! Dobra na koniec chcę Ci życzyć dużo weny i mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny rozdział!

    Zapraszam do mnie,
    http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam się, że lubię zadziwiać ludzi, Ach miło. Chciałam coś więcej, ale uznałam, że bez przesady, nie chciałam jako Jeff chwalić się jego ciałem jakkolwiek to brzmi ;p
      Przyznam się, że ten rozdział pisałam na siłę. Emma się pojawi w następnym rozdziale... chyba, ale nie dam sobie uciąć ręki ;> Nie tylko ty, nie możesz doczekać się tego spotkania, ja również....
      Wena najbardziej się przyda.
      Dziękuję bardzo, na pewno zajrzę na bloga ;)

      Usuń
  2. Huh, teraz zauważyłam, że dodałaś rozdział, Cass. Wrócę tutaj z komentarzem, tak szybko jak będę mogła. Mam teraz na karku imprezę urodzinową przyjaciółki, więc napiszę jak wrócę! :*
    xoxo, elose

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co myślę o tytule posta, prawda, Cass? Napisałam ci z czym to kojarzę. Przeczytałam sobie rozdział na spokojnie i doszłam do wniosku, że cię nie zabiję. Czemu twierdziłaś, że po tym rozdziale przestanę cię lubić, co? Dla mnie, ten rozdział jest oficjalnie jednym z najlepszych, zgadnij czemu. Jefferson sama słodycz i to jeszcze taka przebiegła. Mrr.. Oj Ruby, na coś ty liczyła? Taki ubiór i szpital? To nie idzie w parze. Wcale, koleżanko. Wcale. Czekam na rozdział czwarty, moja droga i mam nadzieję, że szybko go dodasz bo już się niecierpliwię. Pozdrawiam i życzę weny, kochana :*

      kiss-me-or-kill-me.blogspot.com
      love-begins-with-hate.blogspot.com
      perfection-hybrids.blogspot.com

      Usuń
  3. Rozdział jak zwykle niesamowity, ale też krótki ! CHCĘ WIĘCEJ JEFFERSONA ! :)
    Po tym co mi pisałaś, myślałam, że naprawdę coś strasznego odwalisz w tym rozdziale. Jednak mnie mile zaskoczyłaś i zdecydowanie chcę więcej !
    A teraz pisz, pisz kolejny rozdział. Bo się nie mogę doczekać co będzie dalej ! ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja po przeczytaniu rozdziału (i szczególnie wyodrębnienie na Jeffersona) ->>> https://31.media.tumblr.com/c5a40f55cc54be807e4d59447a63254f/tumblr_nqq8ahc2Ug1s04h99o1_540.gif
    Bardzo mi się podobał ten rozdział. Jak dla mnie ulubiony i najlepszy z dotychczasowych, jakie napisałaś. Wreszcie dążysz do właściwej koncepcji Twojego opowiadania! Barwo. I jeszcze też Kapelusznik… tak dobrze się w niego czułaś.
    Samo wyobrażenie tej dziewczyny mnie lekko podirytowało. Każda kobieta musi być najpiękniejsza. Jak dla mnie trochę to irytujące, ale jak prostytutka, to prostytutka. Czymś trzeba zwabiać.
    Ogólnie ta Ruby za głupiutka i naiwna. Rozśmieszyła mnie swoim głupkowatym zachowaniem.
    Liczyłem na coś gorszego! Ah. Szkoda, że tego nie zrobiłaś. xD
    Zainspirowałaś mnie do stworzenia czegoś podobnego. Do stworzenia mrocznej wersji Alicji… wraz z Kapelusznikiem. Warto? Nie wiem. Czytałabyś?
    Teraz co do stylistyki tekstu. Gubisz przecinki. Bardzo dużo. Powinnaś sobie to czytać na głos, rozdziała i wyłapywać nieścisłości, przecinki. Dobrym sposobem jest odstawienie tekstu na dzień lub dwa, a później go przeczytać. Zupełnie nowe spojrzenie na to co stworzyłaś.
    Teraz:
    „Dlaczego to muszę być ja?” Pomyślała patrząc na biały proszek znajdujący się w małej, plastikowej torebeczce.”
    Powinno to wyglądać tak:
    „Dlaczego to muszę być ja?” pomyślała patrząc na biały proszek znajdujący się w małej, plastikowej torebeczce.
    „Pomyślała patrząc na biały proszek znajdujący się w małej, plastikowej torebeczce.”
    Przecinek po słowie „pomyślała” i „proszek”.
    „Mogła za to trafić do więzienia, ale czy spotkanie kogoś takiego jak ten mężczyzna nie było tego warte?”
    Zgubiłaś parę przecinków (tak myślę). Nie pomogę Ci tutaj, bo sam nie jestem pewny. :/ Nie chcę w błąd wprowadzać.
    „Przecież w każdej chwili mogła zrezygnować a na jej miejsce przyszłoby wiele kobiet.”
    Przecinek przed „a”.
    „Wiele razy zastanawiała się dlaczego mężczyzna oddziałuje na kobiety właśnie tak a nie inaczej, niestety nie potrafiła tego zrozumieć, to było ponad ludzkie możliwości.”
    Przecinek po „się”.
    Przecinek przed „a”.
    Przecinek po „niestety”.
    „— Nadal się zastanawiasz?- Pytanie wyrwało ją z zamyślenia. Zdecydowała, pójdzie do Jeffersona, czekała na to bardzo długo, aby go zobaczyć, aby...”
    Spacja po znaku zapytania. Słowo „pytanie” powinno być z małej litery.
    „— Niewątpliwie, ale wiesz, że możesz za to zapłacić,— mówiąc to mężczyzna ścisnął jej nadgarstek wolną ręką i przysunął się do niej.”
    Brak spacji po zapłacić.
    Po „mężczyzna” przecinek.
    „…kto wtedy będzie mnie pocieszał?— Zapytał chcąc znaleźć się bliżej Ruby zrobił krok do przodu.”
    Czy zamiast „mnie”, powinno być „cię”? Czy tylko mi się tak wydaje?
    Brak spacji po pocieszał.
    Słowo „zapytał” z małej litery i po tym ma być przecinek.
    Nie lepiej po imieniu dać kropkę, zacząć nowe zdanie?
    „Nie krępował się kładąc dłoń na jej udzie.”
    Po się przecinek.
    „Nie robił tego pierwszy raz a ten gest był jedynie nic nie znaczącym dotykiem w porównaniu z tym co razem przeżyli.”
    Po „pierwszy” przecinek.
    „Nie znaczącym” razem.
    Po „tym” przecinek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „Klienci” Pomyślała młoda kobieta z niedowierzaniem kręcąc głową, nie mogła teraz odpuścić.”
      Zdanie powinno wyglądać tak:
      „Klienci”, pomyślała młoda kobieta z niedowierzaniem, kręcąc jednocześnie głową [moja interpretacja]. Nie mogła teraz odpuścić.
      „Bez słowa wyciągnęła swoją rękę po małą torebeczkę jednak mężczyzna oddalił proszek.”
      Przed jednak przecinek.
      „Warknęła w jego kierunku wydzierając mu małą torebeczkę z białym proszkiem. Nie chciała dłużej rozmawiać z mężczyzną, działał jej na nerwy.
      Nie możesz zastąpić „mu” jakimś słowem, np. mężczyzna?
      Nie musisz cały czas wspominać o tym, co jest w torebeczce. Zastąp to może z słowem foliowy woreczek, co?
      „Nie mogła iść na spotkanie w takim stroju, to było niedopuszczalne.”
      O jakim stroju tu mowa?
      „Otworzyła ogromną szafę wyjmując z niej czarną, skórzaną sukienkę z dużym dekoltem,nie ważne, że ubiór nie będzie wiele zakrywał, właściwie nie będzie prawie niż zakrywał, ale na to właśnie liczyła.”
      Niepotrzebne długie zdanie. Zastanów się nad takim:
      „Otworzyła ogromną szafę, wyjmując z niej czarną, skórzaną sukienkę z dużym dekoltem. Nieważne, że ubiór nie będzie wiele zakrywał, właściwie, nie będzie prawie nic krył, ale na to właśnie liczyła.”
      „Poszła do łazienki i stanęła pod ogromnym lustrze patrząc na swoje odbicie.”
      Ma stanąć po lustrem?” Ma się wbić w kafelki? Mówię się „przed”, a nie „pod”.
      Przed „lustrem”, a nie „lustrze”.
      Po lustrze przecinek.
      „…że tą urodę odziedziczyła po matce...”
      Tę urodę.
      „Skoro natura obdarzyła ją taką urodą dlaczego miałaby z tego nie skorzystać?”
      Po „urodą” przecinek.
      „...się czystą Ruby- dosłownie i w przenośni.”
      Brak spacji.
      „Odchyliła głowę do tyłu zamykając oczy.”
      Po „tyłu” przecinek.
      „Jak tam będzie?” Zadawała sobie cały czas to pytanie w myślach.”
      Powinno być:
      „Jak tam będzie?” zadawała sobie cały czas to pytanie w myślach.”
      „Może to tylko ona była taką idiotką, aby tam iść z torebką w której znajdowały się narkotyki?”
      Torebką? Dziwnie to brzmi. Swoją torebkę ma wypchaną narkotykiem? Lepiej brzmi woreczkiem, foliowym woreczkiem, torebeczką?
      „Stanęła przed starym budynkiem otoczonym wysokim, zaniedbanym żywopłotem.”
      Po „budynkiem” przecinek.
      „Przez chwilę tempo wpatrywała się w budynek nerwowo przestępując z nogi na nogę.”
      To zdanie dziwnie brzmi.
      „Wiele osób pomyślałoby, że jej tupanie świadczy o braku wygody spowodowanym najwyższymi szpilkami, jakie wsunęła na nogi.”
      Aha. Nie rozwinęłaś tej myśli.
      „Spojrzała w dekolt, aby po chwili wsunąć torebkę głębiej w stanik.”
      Torebkę? Czyli tą, którą trzyma się w dłoni? Jak się tam zmieściła…
      „Jeśli będzie spokojna przejdzie bez problemu.”
      Po „spokojna” przecinek.
      „Korytarz był pomalowany na błękitny kolor, podłoga wysłana białymi kafelkami sprawiała wrażenie ciągnącej się w nieskończoność.”
      Co sądzisz o tym skonstruowanym zdaniu:
      „Korytarz był pomalowany na błękitny kolor. Podłoga wysłana białymi kafelkami, sprawiała wrażenie, ciągnącej się w nieskończoność.”
      „Stukot wysokich obcasów roznosił się echem po długim, pustym korytarzu.”
      Nowy akapit od tego można by zacząć.
      „…szła dynamicznym krokiem chcąc mieć to już za sobą.”
      Za dużo spacji i „szła” z dużej litery.
      „Była wprawdzie zaskoczona, że pozwolono jej tu przyjść, jednak nie nieszczęśliwa, przecież w końcu go zobaczy.”
      Właśnie, jakim cudem mogła tam przyjść?
      „Jeśli mieliby kogoś umieszczać w tym budynku to właśnie mężczyznę stojącego przed nią.”
      Po „budynku” przecinek.

      Usuń
    2. „Obawiała się mężczyzny stojącego tuż przed nią i patrzącego głęboko w przerażone oczy.”
      Bez „tuż”.
      W kogo te oczy patrzy?
      „Bądź dzielna Ruby, przecież potrafisz.” Wyszeptała sobie w myślach niepewnie odwzajemniając uśmiech mężczyzny.
      Bez kropki w cudzysłowu. Wyszeptała z małej.
      „…Wyciągnęła to…”
      „Wyciągnęła” z małej.
      „chciał na nią popatrzeć i nie tylko popatrzeć.”
      „Chciał” z dużej litery.
      „Zastanawiał się dlaczego ubrała się właśnie w taki sposób, ale po chwili mógł się domyśleć.”
      Po „się” przecinek.
      „Kiedy napotkał oczy swojej towarzyszki na jego ustach zagościł uśmiech.”
      Po „towarzyszki” przecinek.
      „…kiedy zamykał oczy nadal miał w głowie tą biel…”
      Po „oczy” przecinek.
      „Wstał splatając swoje ręce za plecami i zrobił parę kroków w kierunku kobiety.”
      Po „wstał” przecinek.
      „Że będą tu robić niestosowne rzeczy.”
      Zamiast kropki, trzeba wstawić znak zapytania.
      „…mówiąc to pokręcił z niedowierzaniem głową nadal podchodząc do ciemnowłosej.
      Po „to” przecinek.
      Po „głową” przecinek.
      „Mimo, że skierował do niej te słowa pomyślał, że może byłoby ciekawie.”
      Po „słowa” przecinek.
      „Podeszła do niego ze spokojem wyciągając mała plastikową torebeczkę i machając mu nią przed nosem.”
      Po „spokojem” przecinek.
      „Wyciągnął rękę aby chwycić to, co przyniosła, jednak złapał jedynie powietrze, w ostatniej chwili odsunęła rękę.”
      Przed „aby” przecinek.

      Dalsze błędy niedługo Ci napiszę.

      Usuń
  5. Mi też się bardzo podoba dodam nieskromnie, w końcu Sebastian ♥ Tak wiem to już jest choroba, al Cii !http://33.media.tumblr.com/596707ee0b5c9e99241ab1dcad8ce1e2/tumblr_inline_n4mjyjY2d11qhyycq.gif Tak mi bardzo miło z tego powodu, że również Tobie się podobał ;) W końcu to Ruby, starałam się dać jej takiego innego charakteru- słodkiej idiotki.
    Właśnie jeśli o coś gorszego... chciałam napisać, ale uznałam, że na razie nie dam rady, musimy jeszcze do takiej sceny poczekać wszyscy, bo z pewnością to nie jest ostatnie „niegrzeczne” zachowanie naszego Jeffersona. Nie chcę jednak zdradzać zbyt wielu szczegułów ;p
    Taaaaaaak! Chcę mroczne seksy (wybacz... moja obsesja. ;< )
    Właśnie to moja najsłabsza strona, przecinki są naprawdę straszne.... ja jestem taka mądra, że wszystko piszę na ostatnią chwilę... brawo ja.
    Poprawiam błędy i te wszystkie przecinki, dziękuję, za pomoc. Co do zdania „ kto wtedy będzie mnie pocieszał?” Chodziło mi o to, że mężczyzna pytał jej o seks w formie pocieszenia, więc dobrze do napisałam, ale fajnie, że zwróciłeś uwagę.
    W ogóle jest mi miło, że mi pomagasz. Chwała Ci za to ♥
    Spokojnie kochany, myślę, że sobię poradzę. Przeczytałam tekst jeszcze raz i poprawiłam przecinki, jeśli teraz się nie będzie zgadzało to się poddaje ;p
    Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sebastian jedyny właściwy Kapelusznik. :P
    Nie ma co obrażać za mroczne seksy. Nie pogardzę (zboczuszki ^_^).
    Nie ma sprawy, warto tutaj pomagać, bo na takim fajnym blogasku zawsze. ;)
    Przecinki da się okiełznać, czasem wystarczy dać na wyczucie, a będzie okej.
    No niestety, jeżeli coś pójdzie źle, sama musisz odkryć gdzie brakuje przecinków.
    Podoba mi się, że wiesz o czym piszesz, nie robisz tego w słodkim klimacie. Nie przebijasz tym prawy o świcie.
    Mam jeszcze tylko kilka uwag. Jakim cudem naszego Kapturka tam wpuścili? Wydaję się to dziwne.
    Czy na oddziale psychiatrycznym i w pokojach pacjentów, nie ma kamer? Lekko mnie to dziwi, jeśli pozwolisz, wytłumaczysz to? ;)
    Za chwile dodam Ci dalszą część.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „— Wiesz Jefferson, w dzisiejszych czasach nie ma nic za darmo.— Odparła z pełnym przekonaniem uśmiechnęła się podstępnie.”
      „Odparła” z małej.
      Niepotrzebna kropka na końcu, brak spacji po „darmo”.
      „Zrobił krok do przodu znajdując się jedynie parę centymetrów przed nią.”
      Przecinek po „przodu”.
      „…wyszeptał w jej usta po czym złożył na nich namiętny pocałunek sięgając ręką do plastikowej torebki znajdującej się między palcami kobiety.”
      Przecinek po „usta”, „pocałunek”, „torebki”.
      „Nie była głupia rzuciła woreczek za niego po czym chwyciła jego białą koszulkę nie pozwalając mężczyźnie się odsunąć.”
      Lepiej by to podzielić na dwa zdania i zastąpić „po czym” synonimem.
      Brak później spacji.
      „Nie była głupia. Rzuciła woreczek za niego, następnie chwyciła jego białą koszulkę, nie pozwalając mężczyźnie się odsunąć.”
      „--Jesteś uparta.— Wysyczał, ale nie odsunął się od niej chociażby na milimetr, wręcz przeciwnie.”
      Brak spacji po „uparta”. Wysyczał z małej (wow, Jeff wąż! WUNSZ!)
      Niepotrzebna kropka po „uparta”.
      „Nie stawiała oporu przyjmując ciepło jego oddechu na swojej szyi odchyliła głowę, aby móc rozkoszować się tą chwilą.”
      Przecinki po „oporu”, „szyi”,
      „Jefferson złapał ją za włosy bardziej wykręcając głowę kobiety.”
      Przecinek po „włosy”.
      „Objęła go nogami jednocześnie zsuwając swoje szpilki, upadły na ziemię roznosząc cichy huk.”
      Przecinek po „nogami”. Podzieliłbym też to zdanie na dwa. Po słowie „szpilki” dać kropkę.
      „Dłońmi powiodła wzdłuż jego kręgosłupa zatrzymując się przy gumce od białych spodni.”
      Przecinek po „kręgosłupa”.
      „Zachyliła koszulkę chcąc odtrąć skóry mężczyzny, ale kiedy tylko to zrobiła odsunął swoje miękkie usta od jej rozpalonego ciała.”
      Przecinek po „koszulę”, „zrobiła”.
      „Odsunął się od Ruby wydając z siebie ten przerażający chichot…”
      Przecinek po „Ruby”.
      „…to szpital nie burdel.”
      Brak przecinka.
      „Podszedł do torebki leżącej na ziemi po czym chwycił ją i z wyczekiwaniem spojrzał na kobietę wyciągając do niej wolną rękę.”
      Brak przecinków.
      „Zanim mnie opuścisz daj mi dowód.”
      Przecinek po „opuścisz”.
      „Jefferson, chwycił jej nadgarstek i przyciągnął do siebie.”
      Zbędny przecinek po Jefferson.

      Powiem tak, mogę Ci pomóc przy sprawdzaniu tekstu. Skontaktujesz się ze mną przez e-maila, a ja Ci mogę pomóc. Przynajmniej w jakimś trochu, jednak nie obiecuję czegoś „wspaniałego”. Nigdy czegoś takie nie oferowałem. Warto?
      Nie sprawdzałem Ci dalszych błędów. Nie chciałem Cię już gubić.
      Pozdrawiam, weny dużo życzę.

      Usuń

Welcome to Storybrook.